O pracach nad nową dyrektywą pisałem już wcześniej wskazując punkty, które Komisja Europejska proponuje wprowadzić do prawodawstwa Unijnego.
Są to chociażby obowiązkowy okres próbny czy elektroniczne prawa jazdy, które będziemy otrzymywać wyłącznie na telefon bez konieczności wyrabiania sobie plastikowej karty. To ostatnie rozwiązanie wydawało się najbardziej kontrowersyjne i wymagające szczególnej atencji, ale okazało się, że nasze środowisko zelektryzował temat uzupełnienia testów na prawo jazdy o test dostrzegania zagrożeń. W niektórych mediach mówi się, że to nowość, że dopiero nowa dyrektywa pozwala na zastosowanie tego testu itp. Nie jest to prawda. Już obecna dyrektywa, w informacji ogólnej na temat wiedzy, umiejętności i zachowań kandydatów na kierowców, którzy zdali egzamin, wskazuje umiejętność rozpoznawania zagrożeń w ruchu drogowym oraz oceny ich stopnia jako jeden z podstawowych elementów wymaganych od przyszłego kierowcy.
Nowa dyrektywa tylko wyszczególnia w ramach testu teoretycznego konieczność sprawdzenia:
oraz
Czyli wyłącznie doprecyzowuje te zagadnienia, a nie wprowadza je na nowo. Trzeba zauważyć, że nie wskazuje jak sprawdzenie takiej wiedzy miałoby się odbyć. Nie narzuca więc obowiązkowo testu Hazard Perception realizowanego przy pomocy odpowiednio przygotowanych klipów wideo. Warto jednak wiedzieć, że jest to najprostszy i najbardziej efektywny sposób sprawdzenia umiejętności dostrzegania zagrożeń przez młodego kierowcę podczas części teoretycznej egzaminu państwowego.
Na bazie dotychczasowej dyrektywy kilka państw UE wprowadziło już z powodzeniem taki test do części teoretycznej egzaminu. Prekursorem jest tutaj Wielka Brytania (już nie w UE), która od wielu lat przeprowadza takie testy wśród swoich kandydatów na kierowców.
Taki test składa się z 14 klipów wideo, które zawierają sceny z życia codziennego na drodze. Każdy klip zawiera jedno „rozwijające się zagrożenie”, a jeden z klipów zawiera 2 „rozwijające się zagrożenia”. Wykrycie zagrożenia polega na wskazaniu go i kliknięciu myszką komputera.
Co to jest rozwijające się zagrożenie:
Rozwijające się zagrożenie to coś, co skłoniłoby Cię do podjęcia działań, takich jak zmiana prędkości lub kierunku.
Przykład
Samochód jest zaparkowany na poboczu drogi i nic nie robi. Nie spowodowałoby to podjęcia działań, więc nie stanowi rozwijającego się zagrożenia.
Gdy się zbliżysz, prawy kierunkowskaz samochodu zacznie migać i samochód zacznie się oddalać. Musiałbyś zwolnić, więc teraz jest to rozwijające się zagrożenie.
Tutaj możecie zobaczyć jak to wygląda w praktyce:
https://portal.bezpiecznykierowca.eu/dostrzeganie-zagrozen-a-wiec-test-hazard-perception/
Jak działa punktacja.
Za każdy klip można uzyskać 5 punktów (5 właściwych kliknięć). Jeden w teście ma podwójną liczbę punktów (dwa zagrożenia).
W teście postrzegania zagrożeń trzeba uzyskać następującą liczbę punktów:
Kierowcy samochodów i motocykliści: 44 z 75 (59%) – jest 14 klipów, jeden klip ma 2 rozwijające się zagrożenia
Kierowcy dużych pojazdów: 67 na 100 (67%) – jest 19 klipów, jeden klip ma 2 rozwijające się zagrożenia
Instruktorzy nauki jazdy: 57 z 75 (76%) – jest 14 klipów, jeden klip ma 2 rozwijające się zagrożenia
Tutaj możesz sobie spróbować jak wygląda taki test:
https://www.safedrivingforlife.info/free-practice-tests/hazard-perception-test/
Nie traci się punktów, jeśli kliknie się źle. Jednak nie uzyska się żadnych punktów, jeśli będzie się klikać w sposób ciągły lub według schematu.
Do każdego klipu jest tylko jedna próba. Nie można przeglądać ani zmieniać swoich odpowiedzi.
Wprowadzenie takiego rozwiązania do Polskich testów na prawo jazdy z technicznego punktu widzenia nie jest żadnym problem. Już dzisiaj mamy do dyspozycji klipy wideo i pytania zadawane w czasie rzeczywistym. Największym problemem jest przygotowanie odpowiednich klipów.
Konieczne jest przygotowanie szczegółowych scenariuszy dla każdego tworzonego klipu. Nie mogą to być sytuacje przypadkowe. Ważne jest, aby każde takie pytanie było oparte o rzeczywiste statystyki zawierające najbardziej niebezpieczne sytuacje występujące na drodze. Najlepiej aby to były najczęstsze przyczyny wypadków i kolizji. Każdy przygotowany klip musi jednoznacznie wskazywać sytuacje zagrożenia. Wszystkie punkty do wskazania muszą być jednoznacznie zdefiniowane. System podobnie jak w przypadku systemu stosowanego w UK powinien zabezpieczać przed automatycznym klikaniem lub klikaniem schematycznym.
Najtrudniejszą częścią będzie ustalenie ile takich pytań trzeba zawrzeć w teście, jak długo będzie on trwał i oczywiście ile punktów będzie go zaliczało.
Wszystkie podstawowe elementy będą musiały być jednoznacznie określone w przepisach prawa, w ustawie lub ewentualnie w rozporządzeniu.
Zastosowane rozwiązanie będzie musiało być wytłumaczalne dla kandydatów na kierowców którzy odwołają się od wyniku tego testu i łatwe w uzasadnieniu dla tych którzy na te skargi będą odpowiadali.
Warto zatem przy tworzeniu tych pytań pójść na jakość nie na ilość i rzeczywiście zastanowić się nad nieupublicznianiem wszystkich pytań. Podobnie jak w przypadku UK fajnym rozwiązaniem wydaje się test próbny.
Ponieważ nie ma obowiązku takiej realizacji tego testu to trudno obecnie wskazać czy wraz z wdrożeniem dyrektywy (prawdopodobnie za 3 lata) taki test wejdzie do polskiego porządku prawnego. Ale jeżeli rzeczywiście planujemy wprowadzenie takiego rozwiązania to trzeba by powoli zacząć pracować nad jego przygotowaniem. Najpierw założeniowo – prawnym, a następnie technicznym. Trzeba też zastanowić się czy, działająca przy Ministrze Infrastruktury komisja ds. pytań, będzie umiała sama przygotować takie klipy czy będzie musiała być uzupełniona o specjalistów w tym zakresie. Obecne prawo nie pozwala na przygotowanie pytań przez podmiot zewnętrzny.
Ważne jest aby już w najbliższym czasie zastanowić się nad zabudżetowaniem środków na rozpoczęcie prac nad zmiana systemu.
WAŻNE!
Śladem Wielkiej Brytanii samo wprowadzenie tego testu do testu dla kierowców nie jest wystarczające. Ten sam test, tylko na wyższym poziomie, muszą umieć rozwiązać zarówno kandydaci na instruktorów nauki jazdy jak i kandydaci na egzaminatorów.
Odpowiednie dostosowanie testów dla tych dwóch grup zawodowych to także solidne wyzwanie merytoryczne.